Wg komunikatu Ministerstwa Środowiska, w ciągu trzech lat Kancelaria Premiera, administracja Zgromadzenia Narodowego (Parlamentu) i właśnie Ministerstwo Środowiska pozbyło się 172 samochodów służbowych (spalinowych)! Jak na Armenię jest to bardzo duża redukcja bazy transportowej.
Jeszcze w 2019 roku pojawiły się pomysły, aby wszyscy ministrowie, a może ich być w Armenii zgodnie z Konstytucją co najwyżej 18-tu, przesiedli się na samochody elektryczne.
Aktualnie, dzięki współpracy z Funduszem na rzecz Globalnego Środowiska (GEF – Global Environment Facility) i pozyskaniu kredytu w wysokości 5,4 mln dolarów, rząd może zrealizować swój plan.
Zakupionych zostanie 12 samochodów elektrycznych (tylu obecnie liczy ministrów rząd Armenii) oraz dwie stacje ładowania. Pozostałe pieniądze zostaną przeznaczone na sfinansowanie ulg podatkowych i celnych na rzecz obywateli importujących samochody elektryczne po 1 stycznia 2022 r.
Decyzja rządu Armenii jest swego rodzaju demonstracją i akcją promocyjną. Inwestycje w odnawialne źródła energii, polityka proekologiczna i wspieranie elektromobilności są priorytetem obecnego rządu.
Rząd chce przypomnieć, że Armenia nie dysponuje żadnymi własnymi zasobami ropy naftowej i gazu, jest natomiast znacznym producentem energii elektrycznej. Państwo to posiada własną elektrownię atomową w Metzamor i jest obecnie eksporterem energii elektrycznej – w tym w relacjach barterowych z Iranem w ramach programu „elektryczność za gaz”. Stąd też energia elektryczna może być głównym źródłem zasilania samochodów w Armenii.
W Armenii z roku na rok wzrasta popularność samochodów elektrycznych, na co wpływ ma również fakt, że w okresie od 4 maja 2020 do 31 grudnia 2021 roku w Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej, w skład której wchodzi Armenia, zniesione zostały całkowicie cła na samochody elektryczne. Po 1 stycznia 2022 rząd planuje wprowadzić szeroki program ulg celnych i podatkowych, finansowanych z kredytu GEF oraz zasobów własnych.
#elektromobilność #OZE #Armenia
Źródło: aravot.am,
Foto: Tsvetelina Ivanova z Pixabay