Na sprzedaży prądu z własnej instalacji fotowoltaicznej można nieźle zarobić. Chociaż zapowiadana zmiana opustów na net-billing miała uszczuplić portfele prosumentów, stało się dokładnie odwrotnie.
Właściciele instalacji zamontowanych do końca marca mogli rozliczać się ilościowo, czyli według systemu net-metering. Polega na tym, że w przypadku instalacji o mocy do 10 kW można odebrać 80% energii wytworzonej i wprowadzonej do sieci. Przy instalacji mocniejszej niż 10 kW można odebrać 70% nadwyżki prądu, która trafiła do sieci.
Fotowoltaika uruchamiana od kwietnia rozliczana jest na nowych zasadach, które zaczęły obowiązywać w lipcu. Nowy system – net-billing – polega na sprzedaży prosumenckiego prądu po cenie hurtowej, a zakupie od operatora według stawki detalicznej. Na klasycznym rynku cena hurtowa byłaby dużo niższa niż detaliczna, przez co opłacalność byłaby też dużo mniejsza. Mając jednak do czynienia z rynkiem regulowanym, na którym gospodarstwa domowe są chronione przed nadmiernymi wzrostami cen, obowiązują inne mechanizmy. Swoje zrobiła też zawierucha wojenna rozpętana przez Rosję, zawirowania na rynku energii i zachwiania dostępu do surowców kopalnych. Tym sposobem ceny hurtowe poszybowały w górę, a odbiorcy indywidualni korzystają z osłony i niższych stawek. Dlatego 1 kWh, wytworzona dzięki energii słonecznej i wysłana do sieci, może osiągnąć cenę ok. 80 groszy. Użytkownik tę samą ilość od zakładu energetycznego kupi za ok. 40 groszy.
Niestety sytuacja nie jest naturalna i zapewne nie potrwa zbyt długo. O ile ceny hurtowe zapewne nie będą spadać, to co najmniej stopniowe podwyżki dla detalistów są nieuniknione. W czarnych i zarazem bardzo prawdopodobnych scenariuszach ceny detaliczne wkrótce drastycznie wzrosną. Przez to różnica między kupnem i sprzedażą będzie maleć, a finalnie energia kupowana od dostawcy będzie dużo droższa niż sprzedawana przez prosumenta. Wówczas prosumenci prądem wytworzonym w domowej „elektrowni” nie pohandlują już z tak dobrym przebiciem.
Niemniej domowa instalacja fotowoltaiczna to korzystne i opłacalne rozwiązanie. Poprawia bezpieczeństwo energetyczne, podnosi odporność na ewentualne awarie czy przerwy w dostawie prądu, a sama inwestycja nie musi bardzo dużo kosztować. Można skorzystać z dofinansowania z programu Mój Prąd 4.0 albo Czyste Powietrze. Poza tym, decydując się na fotowoltaikę, warto od razu pomyśleć o magazynie energii. To urządzenie, które zyskuje coraz mocniejszą pozycję na rynku OZE. W planach jest wybudowanie pierwszej polskiej fabryki magazynów.
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą lub podaniem nazwy wydawcy Marketing Relacji Sp. z o.o.