Nie tak dawno rynek fotowoltaiki przeszedł istną rewolucję. Jak podają liczne analizy przełom tegorocznego marca oraz kwietnia pobił rekordy pod względem sprzedaży instalacji PV, a liczba klientów przewyższała nawet przewidywania ekspertów branży.
Masowy wzrost zamówień miał swój koniec wraz z początkiem kwietnia, kiedy to weszły w życie nowe przepisy prawne, narzucające zdecydowanie mniej korzystne warunki rozliczania energii elektrycznej wygenerowanej przez prywatną elektrownię słoneczną. Według statystyk w pierwszym miesiącu obowiązywania zmienionych zasad ilość zgłoszeń była aż 62 razy mniejsza niż w poprzedzającym go marcu.
Dzień 1 kwietnia 2022 roku to dzień wprowadzenia innych modelów rozliczania dla nowych prosumentów. Od tego momentu każda kolejna osoba wchodząca w posiadanie własnej mikroinstalacji funkcjonuje na zasadach net-billingu, zamiast dotychczasowego tzw. systemu opustów, czyli net-meteringu.
Operatorzy Systemów Dystrybucji zgodnie przyznają, że w kwietniu zmierzyli się ze spadkiem nowych przyłączy instalacji fotowoltaicznych do sieci elektroenergetycznych w stosunku do marca o przeszło 90%. Enea poinformowała o redukcji na poziomie 94%, zaś PGE odnotowało aż 98,5%. Zapowiedziane modernizacje przeprowadzone w zakresie systemu rozliczania skłoniło niezdecydowanych i niepewnych chęci zamontowania instalacji fotowoltaicznej do zainwestowania w mikroinstalację, tym samym wywołując ogromne oblężenie wśród producentów, sprzedawców i instalatorów fotowoltaiki tuż przed końcem możliwości skorzystania ze starych zasad.
Zdaniem Jadwigi Emilewicz – „Nowe przepisy sprawiają, że korzystanie z energii ze słońca przestaje być atrakcyjne finansowo dla tych, którzy inwestują w panele. Stało się to, co przewidywałam na komisji sejmowej w ubiegłym roku, kiedy Ministerstwo Środowiska zaproponowało poprawki do mojej ustawy. One sprawiły, że opłacalność niemałej przecież inwestycji znacznie zmalała.”
Mogłoby się wydawać, że z dniem wejścia nowych przepisów liczba kandydatów chętnych na zainstalowanie mikroistalacji i tym samym zyskania miana prosumenta będzie z dnia na dzień coraz mniejsza. Zgodnie z analizami niepodważalną prawdą jest, że takich osób jest zdecydowanie mniej niż przed deadline’em net-meteringu, jednakże niestabilna sytuacja panująca na rynku energetycznym i związany z nią trend rosnących cen za surowce, jak ropa naftowa, węgiel, czy gaz stanowi wciąż mocny argument przekonujący społeczeństwo do dalszego lokowania kapitału w energię słoneczną. Na tle wzrastających wciąż rachunków za energię elektryczną inwestycja w instalację fotowoltaiczną, generującą darmowy prąd na własny użytek gospodarstwa, wciąż stanowi atrakcyjne przedsięwzięcia – nawet na nowych, mniej opłacalnych dla prosumentów zasadach rozliczania energii.
Osoba ściśle związana z rynkiem fotowoltaicznym, pełniąca stanowisko montera instalacji PV przekazała swoje poglądy na temat potencjalnie możliwego do wystąpienia kolejnego „boom” wśród Polaków, na montaż przydomowych elektrowni słonecznych w rozmowie z portalem internetowym Onet – „Przy cenach drożejącego ekogroszku właściciele domów i tak przekonają się, że, mimo zmiany przepisów, lepiej ogrzewać się prądem z paneli. Oby tak było, bo fotowoltaika to z dwieście tysięcy miejsc pracy w Polsce: nie tylko montaż, ale i produkcja.”
Mieszkańcy Polski z każdym miesiącem muszą mierzyć się ze wzrostem rachunków i kosztów codziennego życia. Nie jest zatem zaskoczeniem, że Polacy intensywnie poszukują sposobów, które ograniczą wydatki, pozwalając im na większą niezależność od rosnących cen, bezpieczeństwo i stabilizację finansową, a takie wartości niosą za sobą odnawialne źródła energii.
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą lub podaniem nazwy wydawcy Marketing Relacji Sp. z o.o.