O przyszłości energetyki w Polsce opowiada Łukasz Dziedzic, Prezes Zarządu EkoEnergia Polska Sp. z o. o.
Czy w niespokojnych czasach da się planować i kreślić realne perspektywy dla energetyki? Czy w świecie targanym m.in. przez pandemię, wojnę czy inflację ma to w ogóle sens? Przecież nasze założenia mogą za chwilę legnąć w gruzach
Choć czasy są trudne, powinniśmy snuć dalekosiężne plany, przygotowywać się do działań. Fakt, wokół nas mnóstwo się zmienia, dotykają nas różnorodne perturbacje. Mimo tych przeciwności trzeba odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Do niedawna żyliśmy w mocno przewidywalnym świecie i nagle odkryliśmy, że tak nie zawsze musi być.
Co w takich warunkach powinno być dla nas priorytetem?
Kluczowe jest bezpieczeństwo energetyczne. Teraz niemal każdy patrzy na to przez pryzmat finansów i ponoszonych opłat. Sporo osób jest pełnych obaw, czy będzie je stać na prąd i ogrzewanie. To wymusza przyspieszenie działań na polu energetyki. Ważna jest decentralizacja dostaw energii. Powinny powstawać wyspy energetyczne, które się same bilansują. Zapotrzebowanie na energię powinno być pokrywane ze źródeł lokalnych. Potrzebujemy lokalnych obszarów bilansowania, rozwoju mikro źródeł wytwórczych, czyli OZE. Dodatkowo warto postawić na udoskonalanie technologii spalania śmieci, której wdrażanie umożliwi efektywne wykorzystywanie odpadów w energetyce.
To zapewne słuszne podejście, ale jak w praktyce za to wszystko się zabrać?
Należy zacząć od solidnej inwentaryzacji otoczenia, spojrzenia na nie przez pryzmat potencjału energetycznego. Trzeba przyjrzeć się specyficznym uwarunkowaniom lokalnym, m.in. w jakim zakresie możemy wykorzystać wiatr, energię słoneczną, jak zorganizować gospodarowanie odpadami w kontekście ich spalania, jak można te wszystkie elementy optymalnie spożytkować. Następnie trzeba dokonać inwentaryzacji potencjału odbiorczego. W tym wypadku trzeba przyjrzeć się i przeanalizować np. to, czy odbiorniki mogą i powinny pracować w innych okolicznościach, w innym czasie i o innej porze dnia, np. gdy energia z instalacji fotowoltaicznych jest dostępna i można zasilać nią rozmaite urządzenia . Powinniśmy dążyć do wypłaszczania profilu produkcji i zużycia energii.
Jakie inne czynniki musimy jeszcze uwzględnić?
Na pewno efektywność energetyczną. Dążąc do niej, należy m.in. przeprowadzać termomodernizacje budynków, próbować rezygnować ze starych odbiorników, które „pożerają” dużo energii i zastępować je energooszczędnymi. Do tego trzeba skupić się na właściwym zarządzaniu energią. Warto wprowadzać zdalne systemy zarządzania źródłami i odbiornikami. Wykorzystując odpowiednie narzędzia i aplikacje można zbliżać się do maksymalnego bilansowania, czyli planowania największego poboru wtedy, kiedy jest najwięcej energii wytwarzanej np. w naszej instalacji fotowoltaicznej. Lokalna produkcja i konsumpcja daje pożytek ekonomiczny. W grę wchodzi tu ekonomika dostaw. To co jest blisko, jest po prostu tańsze, bo odpada nam m.in. koszt przesyłu. Wiadomo, że w wielu przypadkach nie będziemy mogli zdać się wyłącznie na własne źródła. W tym momencie wracamy do bezpieczeństwa energetycznego. Nie będzie to łatwe, ale dobierając sprzedawcę i dostawcę energii, starajmy się, żeby był to pewny i sprawdzony partner.
Czy to, z czym mamy teraz do czynienia, należy traktować bardziej jako szansę czy zagrożenie?
Widzimy bardzo dużo negatywnych skutków tej sytuacji. Chociażby zakłócenia rynku nośników energii, które sprawiły, że zdrożał gaz i jego pochodne – prąd, ciepło. Gaz powszechnie wykorzystywany jest w produkcji, więc to odbija się na cenach. Oceniając realnie, wojna czy inflacja to oczywiste zagrożenia dla Polski. Nasza energetyka jest oparta na węglu, który jest jednak paliwem stabilnym. Elektrownie rzec jasna mają problemy, m.in. z chłodziwem, co wynika z niskiego stanu wód. Nieunikniona transformacja energetyki będzie bardzo trudna, potrzebowalibyśmy na nią kilkudziesięciu lat. Tymczasem czeka nas milowy przeskok, bo należy to zrobić w ciągu kilku lat. To wymaga podjęcia nadzwyczajnych kroków.
Jaką rolę odegrają w tym środki unijne, które mamy szanse pozyskać?
W tej chwili blisko 70% krajowego miksu energetycznego stanowi węgiel. Środki z UE muszą do nas trafić, bo bez nich niczego nie zmienimy. Przebudowa źródeł i sieci przesyłowych to kolosalne wydatki. Dodatkowo są to długotrwałe procesy, uwzględniające czasochłonne planowanie, przygotowania i realizacje inwestycji. Skrócenie okresu, w którym należy to zrobić, dodatkowo komplikuje sytuację.
Czy OZE to lekarstwo na nasze energetyczne problemy?
Jako EkoEnergia Polska, z wieloletnim doświadczeniem w branży, doskonale znamy sytuację. Mamy świadomość wszelkich atutów, ale i słabych punktów oraz wyzwań. Rynek związany z odnawialnymi źródłami energii jest duży, są na nim spore pieniądze. Został jednak nienaturalnie zakłócony. Ma spory potencjał, w swoim tempie rozwijałby się i umacniał, jednak teraz wszystko nagle zaczęło dziać się za szybko. Efekty widzimy m.in. w ograniczonej dostępności pomp ciepła. Produkty niektórych marek w ogóle nie są osiągalne. Wiele firm boryka się z brakami pracowników. To z kolei odbija się na jakości i prawidłowości montażu instalacji, które będą działać wadliwie. To zaś będzie wymuszać naprawy. Popyt na fotowoltaikę, ze względu na zmianę zasad rozliczeń prosumentów, chwilowo wygasł. Jest to jednak sytuacja przejściowa i już powoli zwiększa się ilość montaży. Dodatkowo popyt cały czas jest napędzany przez wzrost cen prądu. Choć sytuacja jest trudna, to jednak od OZE nie ma odwrotu. Potwierdzają to badania i opinie ekspertów w Polsce i na świecie. Wszyscy zostaliśmy niejako postawieni pod ścianą. Musimy się zmobilizować i wspólnie poradzić sobie w trudnych czasach.
Dziękuję za rozmowę.
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą lub podaniem nazwy wydawcy Marketing Relacji Sp. z o.o.