Samorządy w całej Polsce coraz śmielej inwestują w odnawialne źródła energii. Powstają klastry, farmy fotowoltaiczne, biogazownie czy instalacje kogeneracyjne. Problem w tym, że sama produkcja prądu to dopiero początek – trzeba go jeszcze przesłać i zużyć. A z tym wciąż jest najtrudniej.

Koszalin znajduje się w regionie, gdzie odnawialne źródła energii wytwarzają już 125% lokalnego zapotrzebowania. Jednak – jak podkreśla prezydent Tomasz Sobieraj – brak infrastruktury przesyłowej sprawia, że nadwyżki nie trafiają tam, gdzie mogłyby być wykorzystane. Miasto planuje więc rozwój własnych źródeł energii, w tym spalarni odpadów z kogeneracją, aby uniezależniać się lokalnie i zapewnić tani prąd np. dla elektromobilności.
Rzeszów już w 2018 r. dołączył do klastra energii odnawialnej. W praktyce jednak projekt utknął – energii z ościennych gmin nie dało się przesłać do miasta. – Podpisaliśmy dokumenty, ale energii nie mamy. Sieć jest barierą nie do przejścia – przyznaje wiceprezydent Krzysztof Stańko. W efekcie miasto rozwija „mikromiks” – fotowoltaikę na budynkach, odzysk energii z oczyszczalni czy plany biogazowni o mocy 1,5 MW.
Podobne problemy sygnalizuje Pabianice. – Sieć elektroenergetyczna jest w opłakanym stanie – alarmuje prezydent Grzegorz Mackiewicz. Choć miasto inwestuje w autobusy elektryczne, pojawił się problem z dostępem do wystarczającej mocy dla ich nocnego ładowania. Dlatego Pabianice stawiają na fotowoltaikę z magazynami energii przy zajezdniach i stacjach ładowania. Ale jest też inny kłopot – brak terenów pod duże farmy PV i niechęć mieszkańców do lokalizacji takich instalacji w sąsiedztwie.
W Rudzie Śląskiej inwestorzy są gotowi rozwijać nowe zakłady na terenach pokopalnianych, ale stawiają jeden warunek – tanią i stabilną energię. Dlatego lokalne władze chcą rozwijać klastry, magazyny energii oraz spalarnie odpadów jako źródła ciepła i prądu. Jak podkreśla prezydent Michał Pierończyk, tylko wtedy uda się przyciągnąć firmy i stworzyć miejsca pracy po zamknięciu kopalń.
Zdaniem Alberta Gryszczuka z Krajowej Izby Klastrów Energii, największą barierą jest państwowy monopol na dystrybucję energii. – Możemy produkować zielony prąd, ale i tak musimy korzystać z usług operatora sieci. Bez otwarcia rynku dystrybucji nie uda się rozwinąć energetyki rozproszonej – podkreśla ekspert.
Miasta w Polsce chcą być samowystarczalne energetycznie, a jednocześnie wspierać elektromobilność i transformację ciepłownictwa. Jednak bez modernizacji sieci, rozwoju magazynów energii i zmian regulacyjnych nawet najbardziej ambitne inwestycje mogą skończyć się tylko na papierze.
Źródło: Portal Samorządowy
#Energetyka #OZE #Samorządy #TransformacjaEnergetyczna #Miasta
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą lub podaniem nazwy wydawcy Marketing Relacji Sp. z o.o.