Napięcia na linii Chiny-Unia Europejska rosną z powodu planowanych ceł na chińskie samochody elektryczne. Unijne kraje mają głosować nad dodatkowymi stawkami w październiku, jednak opinie w tej sprawie są podzielone. Hiszpania, której premier Pedro Sanchez apeluje o kompromis, szuka złagodzenia stanowiska Unii, aby uniknąć wojny handlowej. Tymczasem Stany Zjednoczone i Kanada wprowadzają nowe, wyższe stawki celne, aby chronić swoje strategiczne sektory przed dominacją chińskich producentów.
19 września odbędzie się kluczowe spotkanie w Brukseli między chińskim ministrem handlu Wangiem Wentao a komisarzem UE ds. handlu, Valdisem Dombrovskisem. Obie strony omówią kwestie nałożonych 20 sierpnia przez Brukselę stawek celnych do 35,3% na chińskie e-auta. Unia Europejska jest otwarta na wynegocjowane rozwiązanie, jednak dotychczasowe propozycje chińskich producentów nie satysfakcjonowały Brukseli.
Dodatkowe stawki celne będą przedmiotem głosowania wśród 27 krajów UE. Aby zostały zatwierdzone, wymagane są głosy co najmniej 15 państw członkowskich, które reprezentują 65% unijnej ludności. W przypadku zatwierdzenia stawek, najdotkliwiej ucierpią Francja, Włochy i Hiszpania, które z kolei mogą spodziewać się chińskich retorsji celnych na ich eksport, w tym alkohole, sery czy wieprzowinę. Wartość eksportu tych krajów do Chin w 2023 roku wyniosła około 10 mld dolarów, jednak nie wszystkie pozycje były objęte cłami.
Hiszpania, która może ponieść największe straty w przypadku retorsji celnych, stara się załagodzić sytuację. Premier Pedro Sanchez, podczas oficjalnej wizyty w Chinach, wezwał do rozwiązania opartego na dialogu. Sanchez apelował, aby zamiast wojny handlowej budować mosty między Unią a Chinami i zadeklarował gotowość Hiszpanii do zmiany stanowiska w sprawie ceł. Tym samym Hiszpania dokonała znaczącego zwrotu, wcześniej często popierając twardą politykę Komisji Europejskiej wobec chińskich praktyk handlowych.
— Nie potrzebujemy nowej wojny handlowej, musimy działać konstruktywnie i znaleźć kompromis — mówił Sanchez, podkreślając, że Hiszpania chce współpracować, a nie zaogniać konflikt.
Podczas gdy Hiszpania szuka rozwiązania, Stany Zjednoczone i Kanada postanowiły zwiększyć swoje cła na chińskie produkty. USA ogłosiły nowe stawki, które obejmują cła do 100% na chińskie elektryki, 50% na panele słoneczne, a także 25% na stal, aluminium oraz kluczowe minerały wykorzystywane w produkcji baterii do e-aut. Kanada, idąc w ślad za Stanami Zjednoczonymi, wprowadziła dodatkowe cła na chińskie samochody elektryczne w wysokości 100%, a także na stal i aluminium (25%). Obie kraje argumentują, że działania te mają na celu ochronę ich kluczowych sektorów przed nadmierną konkurencją chińskich firm, które korzystają z subsydiów państwowych.
Wicepremier Kanady Chrystia Freeland uzasadniała, że chińscy producenci stosują nieuczciwe praktyki handlowe, co zagraża kanadyjskiemu przemysłowi motoryzacyjnemu i sektorowi zaopatrzenia. Premier Justin Trudeau wyraził podobne obawy, dodając, że Chiny nie przestrzegają globalnych reguł handlowych, co zmusza Kanadę do obrony swoich interesów.
Pomimo kontrowersji wokół dodatkowych ceł, Unia Europejska złagodziła stawki celne na niektóre modele chińskich samochodów elektrycznych. Reuters potwierdził, że pojazdy takich marek jak Tesla i Geely będą podlegać niższym stawkom – odpowiednio 7,8% i 18,8%. Z kolei dla producentów, którzy nie współpracują z Brukselą, takich jak SAIC, maksymalna stawka wyniesie 35,3%. Grupa BYD, największy producent aut elektrycznych w Chinach, będzie obłożona stawką 17%.
Napięcia handlowe między krajami Zachodu a Chinami są nieuniknione, szczególnie w strategicznych sektorach, takich jak motoryzacja, technologie odnawialne czy produkcja półprzewodników. Chińska taktyka „kija i marchewki” polegająca na propozycjach negocjacji przy jednoczesnym grożeniu retorsjami celnymi, stawia Unię Europejską przed trudnym wyborem. Z jednej strony, rosnąca dominacja chińskich producentów na rynku e-aut wymaga reakcji, z drugiej strony, zbyt surowe działania mogą zaognić konflikt i doprowadzić do odwetu gospodarczego, który zaszkodzi nie tylko europejskim, ale także światowym gospodarkom.
Głosowanie w październiku nad nowymi cłami stanie się testem dla jedności Unii Europejskiej. Rozmowy w Brukseli mogą zaowocować kompromisem, ale stanowiska poszczególnych krajów pozostają podzielone. W tym kontekście decyzje UE, USA i Kanady są bacznie obserwowane na całym świecie, a ich wyniki mogą znacząco wpłynąć na globalne rynki motoryzacyjne i handlowe.
Źródło: Rzeczpospolita
#OZE #Elektryki #Elektomobilność #Elektryki #Cła #Chiny #Hiszpania #Kanada #USA
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą lub podaniem nazwy wydawcy Marketing Relacji Sp. z o.o.