Elektrownia wiatrowa nie może być zbudowana w odległości mniejszej niż dziesięciokrotność długości turbiny wraz z łopatami od domostw, obszarów leśnych i terenów podlegających ochronie. Od 2016 roku ustawa blokuje koleje inwestycje elektrowni wiatrowych, czy w końcu czeka nas liberalizacja?
Restrykcyjne prawo, które obowiązuje od 6 lat, określane mianem ustawa 10 H, skutecznie blokuje liczne inwestycje na zbudowanie nowych farm wiatrowych.
Prawo nie tylko blokuje same inwestycje, ale także jest pośrednią przyczyną wzrostu cen za energię, brak nowych miejsc pracy i nowych miejsc mieszkalnych. Paradoks.
Prawo, które miało chronić
Ustawa 10 H została wprowadzona w życie po to, aby uchronić społeczeństwo przed nadmiernym i dynamicznym rozwojem lądowych elektrowni wiatrowych. W efekcie zahamowała rozwoju nowych inwestycji i zadziałała jak hamulec ręczny. Jej skutki widzimy do dziś na giełdzie.
Brak nowych elektrowni wiatrowych wiąże się z pozyskiwaniem energii w tradycyjny sposób, czyli z paliw kopalnych, jednocześnie łączy się ze wzrostem emisji CO2. Niedobór energii i kary za przekroczenie norm skutecznie wpłynęły na wzrost cen. Brak nowych inwestycji to brak nowych miejsc pracy, ale też nowych miejsc zamieszkania. Ustawa określa jasno, w promilu odległości nie mniejszej niż dziesięciokrotność długości turbiny nie może zostać zbudowany żaden budynek mieszkalny.
Nowelizacja ustawy, co zmieni?
Zapowiadane nowelizacje w ustawie 10 H, mają wprowadzić pewne zmiany. Nowe instalacje mogą powstać zgodnie z Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego i zachowaniem zasady 10 H. Jednak nowa elektrownia będzie mogła powstać już w promilu 500 m, a takich szczególnych przypadkach, decyzja będzie leżała po stronie gminy.
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą lub podaniem nazwy wydawcy Marketing Relacji Sp. z o.o.